Kabotaż drogowy to wykonywanie krajowego przewozu ładunków przez przewoźnika z innego państwa na terenie danego kraju. Formalną definicję kabotażu podaje Rozporządzenie (WE) nr 1072/2009 Parlamentu Europejskiego i Rady – zgodnie z art. 2 pkt 6 jest to „krajowy zarobkowy przewóz wykonywany tymczasowo w przyjmującym państwie członkowskim zgodnie z niniejszym rozporządzeniem” . Przyjmujące państwo członkowskie oznacza kraj, w którym odbywa się przewóz, inny niż kraj siedziby przewoźnika . Istotą kabotażu jest więc przewóz wewnątrz obcego państwa, realizowany tymczasowo i okazjonalnie przez przewoźnika zagranicznego – najczęściej w celu wykorzystania pustego przebiegu po dostarczeniu ładunku międzynarodowego.
Spis treści
Warto podkreślić, czym kabotaż różni się od innych rodzajów operacji transportowych w UE:
Czego kabotażem nie nazwiemy? Przede wszystkim kabotażu nie należy mylić z ostatnim odcinkiem dostawy będącej częścią przewozu międzynarodowego. Jeśli zagraniczny przewoźnik dostarcza ładunek do kilku miejsc na terenie kraju docelowego na podstawie jednej umowy/przewozu międzynarodowego, nie są to odrębne przewozy kabotażowe, lecz wciąż części składowe tego samego transportu międzynarodowego. Kabotażem nie będzie np. tzw. ostatnia mila dostawy importowanej – gdy finalny odcinek realizuje lokalny przewoźnik na terenie swojego kraju (to po prostu transport krajowy, nie zaś kabotaż). Ponadto kabotaż nie obejmuje przewozów wykonywanych przez przewoźników posiadających siedzibę w danym kraju – jeśli zagraniczna firma utworzy oddział i zarejestruje pojazdy w kraju A, to przewozy wewnątrz kraju A wykonywane przez ten oddział są traktowane jako przewozy krajowe, a nie kabotażowe. Wreszcie, kabotaż nie dotyczy tranzytu ani przewozów kombinowanych na określonych odcinkach: np. gdy część trasy odbywa się koleją lub statkiem, a ostatni odcinek drogowy wykonuje zagraniczny przewoźnik, może to podlegać odrębnym przepisom (dyrektywa o transporcie kombinowanym) – taki odcinek bywa zwolniony z ograniczeń kabotażowych, o ile spełnia określone warunki.
Podsumowując, kabotaż w transporcie drogowym UE to tymczasowe świadczenie usług transportu krajowego przez przewoźników zagranicznych. Jego głównym celem z perspektywy przewoźników jest poprawa efektywności – umożliwia przewoźnikowi przyjęcie dodatkowego zlecenia na trasie powrotnej, zamiast wracać z pustą ciężarówką . Dla klientów może to oznaczać szybsze znalezienie transportu i lepsze wykorzystanie dostępnych mocy przewozowych. Kabotaż podlega jednak ścisłym ograniczeniom prawnym, aby nie dopuścić do sytuacji, w której zagraniczni przewoźnicy prowadzą w praktyce stałą działalność krajową w innym państwie.
Etymologia i korzenie historyczne: termin kabotaż wywodzi się z żeglugi. Pochodzi od francuskiego słowa caboter – oznaczającego żeglugę przybrzeżną, od portu do portu wzdłuż linii brzegowej . Historycznie wiele krajów stosowało zasadę, że przewozy między portami na ich terytorium (tzw. kabotaż morski) są zastrzeżone dla armatorów krajowych. Z czasem pojęcie kabotażu rozszerzono na inne gałęzie transportu, w tym drogowy i lotniczy. Ciekawostką jest, że nazwa bywa łączona z nazwiskiem włoskiego żeglarza Giovanniego Caboto (John Cabot), który w XV/XVI w. odbywał podróże wzdłuż wybrzeży – według niektórych źródeł to od niego pochodzi określenie tej praktyki . Niezależnie od etymologii, kabotaż zawsze oznacza transport wewnątrzkrajowy realizowany przez podmiot z zewnątrz – pierwotnie w kontekście statków zagranicznych pływających między portami danego kraju, a obecnie także ciężarówek zarejestrowanych za granicą jeżdżących między miastami obcego państwa.
Kabotaż drogowy w UE – stopniowa liberalizacja: Wspólna polityka transportowa UE od dekad dążyła do otwarcia rynków i swobody świadczenia usług transportowych wewnątrz Unii. Jednak otwarcie to następowało etapami, szczególnie w obszarze kabotażu, z uwagi na wrażliwość rynku przewozów krajowych. Jeszcze w latach 80. kabotaż drogowy był generalnie zabroniony – przewoźnik mógł wykonywać przewozy tylko na terenie swojego kraju lub w ramach konkretnego transportu międzynarodowego, ale nie wolno mu było wozić towarów pomiędzy dwoma punktami w obcym państwie.
Pierwsze poluzowanie nastąpiło w 1990 roku – wprowadzono wtedy ograniczone zezwolenia (kontyngenty) na kabotaż między państwami Wspólnoty . Następnie, w 1993 r., na mocy rozporządzenia 3118/93 ustalono warunki dopuszczania kabotażu w UE, choć nadal obowiązywały limity ilościowe i czasowe. Kluczowa zmiana nastąpiła w roku 1998: w obrębie tzw. UE-15 (pierwszych 15 państw członkowskich) zniesiono większość ograniczeń ilościowych, wprowadzając ujednoliconą zasadę „3 przewozy kabotażowe w ciągu 7 dni” po rozładunku międzynarodowym . Oznaczało to, że przewoźnik np. z Francji, który dostarczył ładunek do Hiszpanii, mógł przez następny tydzień zrealizować na terenie Hiszpanii do trzech krajowych przewozów (kabotaży), zanim opuści kraj. Podobne zasady przyjęto wobec państw EFTA (Europejskiego Obszaru Gospodarczego) – przewoźnicy z Norwegii, Islandii czy Liechtensteinu również uzyskali prawo do kabotażu na terenie UE-15 .
Rozszerzenie Unii o kraje Europy Środkowo-Wschodniej początkowo wiązało się z okresem przejściowym w dostępie do kabotażu. „Stare” kraje UE obawiały się natychmiastowego napływu tańszej konkurencji ze Wschodu, dlatego ustalono, że pełne prawo do kabotażu dla przewoźników z nowych państw wejdzie w życie po kilku latach. Ostatecznie rynek kabotażu między „UE-15” a krajami, które dołączyły w 2004 r. (m.in. Polska, Litwa, Czechy), został w pełni otwarty w maju 2009 r., a dla Bułgarii i Rumunii (akcesja 2007) – w styczniu 2012 r. . Od tego czasu obowiązują jednakowe przepisy kabotażowe dla wszystkich przewoźników unijnych – wszyscy mogą wykonywać kabotaż na terenie innych państw UE, ale tylko na zasadach tymczasowości i z ograniczeniami liczbowo-czasowymi. Co ważne, choć planowano dalszą liberalizację (docelowo pełną swobodę kabotażu), sprzeczne interesy państw członkowskich sprawiły, że restrykcje utrzymano, a wręcz okresowo zaostrzono (o czym dalej). Kabotaż stał się punktem równowagi między dążeniem do wolnego rynku a potrzebą ochrony lokalnych przewoźników.
Dlaczego istnieją ograniczenia kabotażu? Głównym celem regulacji kabotażowych jest ochrona krajowych rynków transportowych przed destabilizacją i nieuczciwą konkurencją. Kraje chronią swoje rodzime firmy transportowe przed sytuacją, w której przewoźnicy zagraniczni (działający przy niższych kosztach pracy czy podatków) masowo wykonywaliby tańsze przewozy na ich terenie, wypierając lokalne przedsiębiorstwa. Bez ograniczeń kabotażowych przewoźnik z kraju o niskich kosztach (np. niższych płacach kierowców) mógłby przenieść znaczną część działalności do kraju o wyższych stawkach, oferując stawki dumpingowe. Stąd przepisy wymagają, by kabotaż miał charakter wyłącznie dodatkowy i krótkoterminowy – np. do trzech operacji w ciągu 7 dni, po czym pojazd musi opuścić dany kraj . Warunek „tymczasowości” zapobiega tworzeniu przez firmy faktystycznych oddziałów mobilnych w innym państwie bez założenia tam działalności. Ograniczenia kabotażu służą także zapobieganiu dumpingowi socjalnemu – tj. wykorzystywaniu różnic w wynagrodzeniach i warunkach pracy kierowców. Przykładowo, kierowcy z Europy Wschodniej często zarabiają znacznie mniej niż ich koledzy na Zachodzie, co przekłada się na niższe koszty usług przewozowych. Państwa „starej UE” argumentowały, że niekontrolowany kabotaż prowadziłby do presji na obniżenie płac i pogorszenia standardów pracy kierowców w całej UE . Ponadto pojawiały się obawy o bezpieczeństwo i warunki socjalne – np. kierowcy spędzający tygodnie w kabinie ciężarówki z dala od domu. W odpowiedzi na te problemy, kabotaż poddano regulacjom towarzyszącym, takim jak przepisy o delegowaniu kierowców (wymóg płacy minimalnej kraju wykonywania usługi) czy zakaz odbierania regularnego tygodniowego odpoczynku w kabinie.
Liberalizacja vs. protekcjonizm – nieustający spór: Kabotaż w UE jest często postrzegany jako papierek lakmusowy napięcia między ideą jednolitego rynku a zapędami protekcjonistycznymi państw. Z jednej strony stoi zasada swobodnego świadczenia usług, która zakłada, że przewoźnik z dowolnego kraju UE powinien móc konkurować na równych prawach na rynku innego kraju, co sprzyja konkurencyjności i obniżeniu kosztów transportu dla zleceniodawców. W istocie, możliwość wykonywania kabotażu zwiększa efektywność całego systemu logistycznego – ciężarówki nie wracają puste, a klienci mają większy wybór ofert przewozu. Prawo kabotażu ułatwia prowadzenie działalności przewozowej na trasach międzynarodowych, zwiększając konkurencyjność na rynku i usprawniając przepływ towarów . Kabotaż i przewozy cross-trade razem stanowią obecnie ok. 13–14% pracy przewozowej w UE, co wskazuje na rosnącą integrację rynku transportowego . Z drugiej strony, państwa wysoko rozwinięte argumentują, że pełna liberalizacja bez ujednolicenia kosztów (zwłaszcza płac) prowadzi do nieuczciwych przewag i zaburzenia równych warunków konkurencji. Dlatego bronią utrzymania ograniczeń i wprowadzają własne środki ochronne. W efekcie polityka kabotażowa UE to ciągłe poszukiwanie kompromisu. Przez długi czas utrzymywano status quo (3 przewozy w 7 dni), ale pod naciskiem zachodnich państw w 2020 r. przyjęto tzw. Pakiet Mobilności, który zaostrzył warunki wykonywania kabotażu – m.in. wprowadzając obowiązkową przerwę (tzw. cooling-off) po wykorzystaniu dozwolonych operacji. Mimo sprzeciwu krajów wschodnich, nowe przepisy zaczęły obowiązywać od 2022 roku, ilustrując siłę lobby protekcjonistycznego. Jak ujął to komentator Trybunału Sprawiedliwości UE, spór o zasady kabotażu odsłania „ryzyko podziału na dwie wizje Unii Europejskiej… w kwestii fundamentalnej dla rynku wewnętrznego” . Kabotaż stał się więc kwestią polityczną: balansowaniem między dążeniem do pełnej integracji rynku transportu a potrzebą ochrony standardów pracy i lokalnego biznesu.
Wschód kontra Zachód – różnice interesów: Źródłem największych kontrowersji wokół kabotażu jest podział na kraje tzw. „starej Unii” (Europa Zachodnia) i nowe państwa członkowskie, głównie z Europy Środkowo-Wschodniej. Państwa takie jak Niemcy, Francja, Belgia czy Austria od lat alarmowały o ekspansji przewoźników z Polski, Litwy, Rumunii czy Bułgarii na ich rynkach transportowych. Dane Eurostat potwierdzają tę dominację: ponad połowa wszystkich operacji kabotażowych w UE odbywa się na terytorium Niemiec , a niemal 44% całego kabotażu w UE jest wykonywane przez przewoźników z Polski . W 2023 r. polskie firmy zrealizowały najwięcej pracy przewozowej w Europie (20,3% przewozów mierząc w tonokilometrach), wyprzedzając nawet Niemcy . Co ważne, aż dwie trzecie aktywności polskich przewoźników stanowią przewozy międzynarodowe, cross-trade i kabotaż – są więc oni niezwykle aktywni poza granicami kraju macierzystego. Podobnie przewoźnicy litewscy, rumuńscy, węgierscy czy bułgarscy wyspecjalizowali się w obsłudze rynków zachodnich, często oferując stawki niższe niż lokalna konkurencja. Dla przewoźników z Europy Wschodniej kabotaż i cross-trade to szansa na rozwój biznesu i zwiększenie zasięgu usług. Dla firm z Europy Zachodniej – stanowi to trudne wyzwanie konkurencyjne.
Zarzuty nierównych warunków i “dumping socjalny”: Zachodni przewoźnicy oraz związki zawodowe od dawna podnoszą, że konkurencja ze strony firm ze Wschodu odbywa się kosztem niższych płac i gorszych warunków pracy kierowców. Różnice w kosztach pracy są znaczące – kierowca ciężarówki w Polsce czy Rumunii zarabia (po uwzględnieniu diet) znacznie mniej niż we Francji czy Belgii, a system delegowania pozwalał dotąd płacić „wschodnie” stawki za pracę na Zachodzie. Zdaniem zachodnich partnerów prowadzi to do dumpingu socjalnego, czyli nieuczciwej konkurencji poprzez wyzysk tańszej siły roboczej. Prezydent Francji Emmanuel Macron w 2017 r. otwarcie stwierdził, że tani pracownicy ze wschodu zaniżają wynagrodzenia na Zachodzie i zażądał, by kierowcy delegowani do Francji otrzymywali taką samą płacę jak lokalni . Pojawiały się ostre sformułowania – przedstawiciel francuskiego związku CGT porównał kierowców z Polski, Bułgarii czy Węgier do “niewolników” pracujących za grosze . Choć wypowiedzi takie są skrajne, pokazują skalę emocji towarzyszących tematowi. Kraje Europy Wschodniej odpierają te zarzuty, wskazując że różnice w kosztach wynikają z naturalnych przewag konkurencyjnych (niższe koszty życia, większa wydajność) i że ich firmy ciężko zapracowały na pozycję w UE, inwestując w nowoczesny tabor i spełniając unijne normy. Z ich perspektywy działania Zachodu to próby protekcjonizmu pod płaszczykiem troski o prawa socjalne. Nazywają je wręcz „ukrytym protekcjonizmem” mającym utrudnić firmom z nowych krajów swobodę działalności w UE.
Nielegalny kabotaż i nadużycia: Dodatkowym źródłem konfliktów są przypadki łamania przepisów kabotażowych. W pogoni za zleceniami zdarzało się, że niektóre firmy przekraczały dozwolone limity – wykonując więcej operacji niż 3, lub pozostając w obcym kraju tygodniami i realizując tam ciągłe przewozy krajowe pod pretekstem różnych umów. Takie “systematyczne kabotaże” są nielegalne, psują rynek i psują reputację uczciwych przewoźników. Przykładem może być głośny przypadek z Niemiec, gdzie firma spedycyjna zleciła dwóm zagranicznym przewoźnikom aż 449 przewozów kabotażowych z rzędu na terenie Niemiec – w praktyce prowadząc stałą działalność kabotażową z pominięciem przerw i limitów . Sprawa wyszła na jaw podczas kontroli niemieckiego urzędu BALM (dawniej BAG) i skończyła się surowymi karami dla wszystkich zaangażowanych: zarówno przewoźnicy, jak i spedytor zostali ukarani za zignorowanie limitów tygodniowych i 4-dniowych okresów przerwy . Takie incydenty nagłaśniane są w mediach branżowych zachodnich jako dowód na nadużycia firm ze Wschodu. Z kolei przewoźnicy ze Wschodu zwracają uwagę, że niektóre regulacje są niejasne lub różnie interpretowane w krajach (np. definicja jednej operacji kabotażu przy wielopunktowym załadunku/rozładunku), co rodzi ryzyko nieświadomego naruszenia. Niemniej jednak, problem nielegalnego kabotażu istnieje i prowadzi do zaostrzonego nadzoru ze strony krajów przyjmujących.
Wzmożone kontrole i sankcje: W odpowiedzi na opisane nadużycia państwa zachodnie zintensyfikowały kontrole drogowe ukierunkowane na kabotaż. Inspektorzy we Francji czy Niemczech od kilku lat skrupulatnie sprawdzają ciężarówki zagraniczne – wymagając okazania dokumentów potwierdzających poprzedni przewóz międzynarodowy i każdy kabotaż (listy przewozowe CMR) oraz rejestracji przekroczenia granicy na tachografie (nowy wymóg Pakietu Mobilności) . Wprowadzono też surowe przepisy krajowe dotyczące płacy minimalnej kierowców wykonujących kabotaż (np. francuskie prawo Loi Macron, niemiecka ustawa MiLoG), co oznacza dodatkowe obowiązki dokumentacyjne dla firm zagranicznych. Za naruszenie zasad kabotażu grożą dotkliwe kary finansowe, a ich wysokość różni się w zależności od kraju. Przykładowo: w Niemczech mandat za złamanie przepisów kabotażowych (brak wymaganej dokumentacji lub przekroczenie limitu operacji) może sięgać nawet 100 000 euro . We Francji za naruszenie (np. nieprzestrzeganie tamtejszych wymogów płacowych przy kabotażu) przewidziano kary do 15 000 euro , a we Włoszech – do 5 000 euro za uchybienia dokumentacyjne . Poza grzywnami finansowymi, konsekwencją może być unieruchomienie pojazdu do czasu wyjaśnienia sprawy (co opóźnia dostawy), a nawet czasowy zakaz prowadzenia działalności na terenie danego kraju przy poważnych lub powtarzających się naruszeniach . Taki przypadek odnotowano np. w Skandynawii – Szwecja w 2021 r. podniosła karę za nielegalny kabotaż do równowartości ok. 28 000 zł i wprowadziła możliwość zawieszenia prawa wykonywania transportu na terenie Szwecji dla recydywistów .
Protesty i spory polityczne: Kontrowersje wokół kabotażu wielokrotnie wychodziły poza branżę, stając się tematem gorących debat politycznych i protestów ulicznych. Z jednej strony, przewoźnicy i kierowcy z Europy Zachodniej organizowali demonstracje, domagając się ograniczenia „tanich” konkurentów ze Wschodu. Głośne były protesty francuskich kierowców ciężarówek i związków zawodowych, którzy blokowali drogi i przejścia graniczne, zarzucając firmom z Europy Wschodniej odbieranie miejsc pracy i nieuczciwą konkurencję (np. protesty we Francji i Belgii w latach 2017–2018 przeciwko opóźnieniom we wdrażaniu ostrzejszych przepisów kabotażowych). Z drugiej strony, przewoźnicy z Polski, Litwy czy Bułgarii też wychodzili na ulice – protestując przeciw regulacjom Pakietu Mobilności, które postrzegali jako dyskryminujące. W styczniu 2020 r. w Sofii bułgarscy kierowcy ciężarówek manifestowali z hasłami „Macron, nie dziel Europy!” sprzeciwiając się francuskiej inicjatywie zaostrzenia przepisów . Podobne akcje odbyły się pod Parlamentem Europejskim w Brukseli, gdzie w 2018 r. kierowcy z krajów Europy Środkowej protestowali przeciwko planom ograniczenia kabotażu i wprowadzenia obowiązkowych powrotów ciężarówek do kraju co kilka tygodni.
Spory przeniosły się też na forum prawa unijnego. Aż 7 państw (m.in. Polska, Węgry, Litwa, Rumunia) wniosło skargi do Trybunału Sprawiedliwości UE, kwestionując część przepisów Pakietu Mobilności jako naruszających zasadę swobody świadczenia usług . W szczególności zaskarżono wymóg powrotu pojazdu do kraju rejestracji co 8 tygodni oraz nowe restrykcje kabotażowe. W 2023 r. TSUE rozstrzygnął te spory – co znamienne, uchylił przepis o obowiązkowym powrocie ciężarówki (uznając go za nieproporcjonalny), lecz jednocześnie potwierdził ważność pozostałych regulacji, w tym 4-dniowego okresu przerwy po kabotażu . Orzeczenie to zostało odebrane z ulgą przez przewoźników wschodnich (zniesiono najbardziej uciążliwy obowiązek logistyczny), ale i z mieszanymi uczuciami – rdzeń zaostrzonych zasad kabotażu pozostał w mocy. Nie ulega wątpliwości, że kabotaż nadal pozostaje kością niezgody między różnymi częściami UE, a każda zmiana przepisów jest bacznie obserwowana i komentowana w mediach.
Wpływ na klienta końcowego – korzyści vs. ryzyka: Dla zleceniodawców usług transportowych (np. firm produkcyjnych, importerów czy operatorów łańcucha dostaw) kabotaż bywa z jednej strony korzystny, z drugiej – niesie pewne ryzyka. Pozytywnym aspektem jest zwiększona podaż usług transportowych i potencjalnie niższe stawki. Jeśli po dostarczeniu importowanego towaru w danym kraju zagraniczny przewoźnik może legalnie wykonać lokalne dostawy, klienci zyskują na tym – ładunek może zostać przewieziony szybciej, bez czekania na lokalną firmę, często po konkurencyjnej cenie (bo przewoźnik i tak jest „na miejscu” i chce uniknąć pustego przebiegu). Dzięki kabotażowi łatwiej też o dostępność transportu w regionach o nierównomiernym ruchu – np. ciężarówki z zagranicy mogą uzupełniać niedobory mocy przewozowych w szczycie sezonu w danym kraju. Ponadto większa konkurencja przewoźników sprzyja optymalizacji kosztów logistycznych w całym łańcuchu dostaw.
Jednak korzystanie z kabotażu wiąże się również z ryzykami. Głównym są potencjalne konsekwencje prawne i finansowe, jeśli transport zostanie uznany za nielegalny kabotaż. Zarówno przewoźnik, jak i jego klient mogą zostać ukarani, co pokazał m.in. przypadek z Włoch: tamtejsza policja przyłapała tureckiego przewoźnika na kabotażu bez zezwolenia i nałożyła karę nie tylko na firmę transportową (9132,5 € oraz unieruchomienie pojazdów), ale też na dwie firmy zlecające przewóz – każda musiała zapłacić po 3098 € . Przepisy wielu krajów (np. Niemiec, Francji, Włoch) przewidują bowiem, że zleceniodawca transportu ma obowiązek upewnić się, iż przewóz jest wykonywany zgodnie z prawem . Jeśli więc klient świadomie lub przez zaniedbanie zorganizuje nielegalny kabotaż (np. zleci przewóz krajowy przewoźnikowi bez wymaganych uprawnień lub ponad dopuszczalny limit operacji), grożą mu dotkliwe konsekwencje. Oprócz kar finansowych dochodzi ryzyko opóźnień i zakłóceń dostaw – ciężarówka zatrzymana do kontroli może nie dojechać na czas, a towar zostanie wstrzymany do momentu uregulowania formalności (mandatu, brakujących dokumentów etc.). W skrajnym razie firma transportowa może otrzymać zakaz działalności w danym kraju, co dla zleceniodawcy oznacza nagłą utratę kontrahenta i konieczność szukania zastępczego przewoźnika. Są też aspekty reputacyjne – firmy korzystające z usług przewoźników oskarżanych o łamanie prawa narażają się na zarzut braku due diligence. Duże korporacje coraz częściej wymagają od podwykonawców transportowych potwierdzenia przestrzegania przepisów socjalnych i kabotażowych, świadome że ewentualne skandale (np. kierowcy żyjący w kabinie miesiącami, nielegalne praktyki) mogą odbić się echem w mediach i zaszkodzić ich marce.
Podsumowując, kabotaż może przynieść klientom realne korzyści w postaci optymalizacji kosztów i sprawności dostaw, ale korzystanie z niego wymaga ostrożności i znajomości przepisów. Zleceniodawca musi upewnić się, że jego partner transportowy działa legalnie – w przeciwnym razie pozorne oszczędności mogą obrócić się w kosztowne kary i problemy operacyjne.
Znajomość przepisów to konieczność: Dla przewoźników oraz spedytorów działających na rynku europejskim przepisy dotyczące kabotażu to wiedza absolutnie niezbędna. Firma transportowa musi znać dokładne warunki dopuszczalnego kabotażu – zarówno te wynikające z rozporządzeń unijnych, jak i specyficzne wymagania poszczególnych krajów (np. dodatkowe wymogi dokumentacyjne, rejestracje w systemach delegowania IMI, lokalne płace minimalne itp.). Nieprzestrzeganie tych zasad naraża przewoźnika na poważne konsekwencje, o których była mowa wyżej. W praktyce oznacza to konieczność wdrożenia w przedsiębiorstwie procedur monitorowania kabotażu: kierowcy i dyspozytorzy muszą na bieżąco liczyć wykonane operacje kabotażowe, pilnować terminów (7 dni od rozładunku ostatniego transportu międzynarodowego) oraz respektować okresy „zamrożenia” (obecnie 4 dni przerwy w danym kraju po wyczerpaniu kabotażu) . Trzeba również dbać o komplet dokumentów – każdy przewóz kabotażowy wymaga osobnego listu przewozowego CMR i dowodu poprzedniego przewozu międzynarodowego , a kierowca powinien być w stanie okazać te dokumenty podczas ewentualnej kontroli. Firma, która świadomie lub przez błąd przekroczy dopuszczalny kabotaż, ryzykuje nie tylko grzywny, ale też utratę dobrej opinii wśród kontrahentów.
Równie ważna jest wiedza po stronie spedytorów i zleceniodawców. Organizator transportu musi umieć zweryfikować, czy zaplanowany łańcuch dostaw nie naruszy przepisów kabotażowych. Jeśli np. spedycja planuje serię dostaw wewnątrz Niemiec realizowanych przez tego samego zagranicznego przewoźnika, musi tak rozłożyć zlecenia, by mieściły się one w dozwolonych 3 przewozach/7 dniach – inaczej czeka ją przerwanie operacji lub odpowiedzialność prawna. Przykład wspomniany wcześniej (niemiecka spedycja ukarana za zlecenie 449 kabotaży z rzędu) pokazuje, że organy kontrolne nie zawahają się pociągnąć do odpowiedzialności także zleceniodawców, zwłaszcza gdy skala naruszeń wskazuje na celowe działanie . W wielu krajach zachodnich przyjmuje się domniemanie, że spedytor organizujący podejrzanie dużą liczbę przewozów kabotażowych „musiał zdawać sobie sprawę” z łamania prawa . W Polsce również trwają prace nad przepisami wprost nakładającymi sankcje na podmioty zlecające przewozy firmom bez licencji lub uprawnień (w tym kabotaż nielegalny) . Dla klientów (np. producentów) praktyczna wskazówka jest taka, by wymagać od swoich przewoźników potwierdzenia legalności operacji. Dobrą praktyką jest pytanie, czy dany przewóz jest kabotażem i jeśli tak – czy mieści się w limitach, czy kierowca został zgłoszony jako delegowany itd. Świadomi zleceniodawcy często wpisują w umowy transportowe klauzule o przestrzeganiu przepisów (w tym kabotażu), zabezpieczając się przed ewentualną współodpowiedzialnością.
AMG-Trans – zgodność z przepisami jako wartość dodana: Firma AMG-Trans, jako profesjonalny operator logistyczny, przykłada szczególną wagę do działania w pełnej zgodzie z regulacjami kabotażowymi UE. Działając zarówno jako przewoźnik, jak i organizator spedycji, AMG-Trans monitoruje na bieżąco zmiany przepisów i dostosowuje swoje operacje do aktualnych wymogów. Przykładowo, wszystkie kabotaże wykonywane przez AMG-Trans są ściśle planowane: przed przyjęciem zlecenia na przewóz kabotażowy upewniamy się, że nasz pojazd spełni warunek wcześniejszego przewozu międzynarodowego oraz że liczba operacji i czas ich realizacji zmieszczą się w ramach dozwolonych limitów. Wykorzystujemy nowoczesne systemy telematyczne i ewidencyjne do kontrolowania, ile kabotaży dany pojazd już wykonał w danym kraju i kiedy upływa termin 7 dni. Jeśli zbliżamy się do limitu – informujemy klienta o konieczności przerzucenia kolejnych zleceń na inny pojazd lub odczekania wymaganego okresu przerwy. Nasi kierowcy są szkoleni z wymogów kabotażowych – wiedzą, jakie dokumenty muszą mieć przy sobie i jak rejestrować przekroczenia granic zgodnie z pakietem mobilności. AMG-Trans dba także o aspekty formalne delegowania pracowników – każdy kabotaż czy cross-trade jest zgłoszony w systemie IMI, a kierowcy otrzymują należne dodatki zgodnie z lokalnymi przepisami (np. wyrównanie do płacy minimalnej w kraju wykonywania kabotażu) . Posiadamy również wymagane ubezpieczenia kabotażowe, które chronią naszych klientów na wypadek specyficznych zdarzeń w trakcie przewozów kabotażowych (np. rozszerzone OC przewoźnika obejmujące odpowiedzialność wg prawa kraju przyjmującego).
Dla klientów korzystających z usług AMG-Trans takie podejście oznacza pewność i bezpieczeństwo. Wybierając naszą firmę, zleceniodawca ma gwarancję, że powierzony ładunek nie zostanie uwikłany w żadne nielegalne operacje. Minimalizujemy ryzyko kar i opóźnień, ponieważ każde zlecenie jest weryfikowane pod kątem zgodności z przepisami kabotażowymi. W razie kontroli drogowej nasze dokumenty są kompletne i w porządku, co potwierdzają pozytywne wyniki dotychczasowych inspekcji. Co więcej, jako przewoźnik działający transparentnie, ubezwłasnowolniamy klientów od zmartwień prawnych – bierzemy na siebie odpowiedzialność za poprawne realizowanie usług. Klient nie musi obawiać się, że nagle otrzyma wezwanie do zapłaty grzywny za przewóz wykonany niezgodnie z prawem; zlecając transport firmie przestrzegającej regulacji, zabezpiecza swój interes.
Na konkurencyjnym rynku TSL (Transport-Spedycja-Logistyka) reputacja i zaufanie są kluczowe. Kontrowersje wokół kabotażu pokazują, jak łatwo o naruszenie przepisów i związane z tym perturbacje. Dlatego AMG-Trans stawia na profesjonalizm i zgodność z prawem jako element przewagi rynkowej. Nasze eksperckie rozumienie zasad kabotażu przekuwamy w korzyść dla klienta – oferując usługi efektywne kosztowo (dzięki możliwości wykorzystania kabotażu tam, gdzie to legalne i uzasadnione), a jednocześnie wolne od ryzyka sankcji. Dzięki temu klienci, w tym firmy produkcyjne, importerzy czy operatorzy łańcuchów dostaw, mogą koncentrować się na swojej podstawowej działalności, pozostawiając kwestie logistyczne i prawne po naszej stronie.
Podsumowanie: Kabotaż drogowy w UE jest narzędziem pozwalającym usprawnić transport i obniżyć jego koszty, ale ze względu na różnice gospodarcze między krajami stał się też źródłem napięć i kompleksowych regulacji. Zrozumienie, czym kabotaż jest (i czym nie jest) oraz znajomość jego uwarunkowań prawnych ma kluczowe znaczenie dla wszystkich uczestników rynku – od przewoźników, przez spedytorów, po klientów zlecających przewozy. Kontrowersje wokół kabotażu prawdopodobnie będą się pojawiać tak długo, jak długo utrzymywać się będą dysproporcje w kosztach i warunkach prowadzenia działalności transportowej w różnych częściach Europy. W tej sytuacji najlepszą strategią dla firmy transportowej jest pełna transparentność i zgodność z przepisami, a dla zleceniodawcy – wybór zaufanego, świadomego partnera. Tylko wtedy kabotaż może spełniać swoją pozytywną rolę w łańcuchu dostaw, nie niosąc ze sobą niepożądanych skutków ubocznych.
Źródła prawne i dane: Rozporządzenie (WE) nr 1072/2009 (art. 2 pkt 6, art. 8) ; Rozporządzenie (UE) 2020/1055 (Pakiet Mobilności) ; Wyjaśnienia Komisji Europejskiej dot. kabotażu ; Statystyki Eurostat dot. transportu drogowego (udział kabotażu) ; Raporty branżowe i serwisy TSL (Trans.Info, 40ton.net) dotyczące przypadków naruszeń kabotażu i kar ; Rządowe portale informacyjne (gov.pl, ec.europa.eu) z wytycznymi dla przewoźników. Wszystkie powyższe dane i regulacje zostały uwzględnione, aby opracowanie miało charakter ekspercki, aktualny i oparty na faktach.