FAQ
Najczęstsze pytania o kabotaż w UE
Najbardziej aktywne pod tym względem są kraje Europy Zachodniej, zwłaszcza Niemcy i Francja. W Niemczech BAG (BALM) prowadzi systematyczne kontrole na ogromną skalę – właściwie na każdej autostradzie można spotkać patrole sprawdzające ciężarówki. Francja również bardzo często kontroluje zagranicznych przewoźników na swoich drogach, zwłaszcza w regionach przygranicznych i w okolicach dużych centrów logistycznych. Ponadto Belgia i Austria dość intensywnie monitorują kabotaż (Belgia – ze względu na położenie tranzytowe, Austria – z powodów ochrony rynku i zasad socjalnych). Hiszpania i Włochy kontrolują nieco rzadziej, ale po Pakiecie Mobilności i tam częstotliwość rośnie. W Polsce kontrole kabotażu są sporadyczne (bo mało jest takich przypadków), choć ITD reaguje na wszelkie sygnały. Generalnie – im dalej na zachód i północ UE, tym większa szansa kontroli kabotażowej.
Rekordzistką jest Francja, gdzie maksymalna przewidziana grzywna to aż 15 000 € – i w skrajnych przypadkach faktycznie takie kary mogą być nakładane. Bardzo wysokie sumy płaci się też w Austrii, choć tam wynikają one z kumulacji różnych naruszeń (np. brak zgłoszenia delegowania + kabotaż = kilkadziesiąt tysięcy euro łącznie). Belgia ma stałą stawkę 1 800 € za każdy przypadek, więc gdy naruszeń jest kilka, suma rośnie (np. 3 przewozy = 5400 €). W Niemczech same kary za kabotaż są niższe (do 5 tys. € dla przewoźnika), ale za to zleceniodawca może dostać do 20 tys. €. Szwecja (poza naszym głównym zestawieniem) podniosła karę do równowartości ok. 6000 € i to obecnie najwyższa „jednorazowa” kara w UE. W Polsce najwyższa kara to 12 000 zł (ok. 2500 €). Tak więc top 3 najostrzejszych finansowo krajów to: Francja, Austria, Belgia/Niemcy (w zależności od sytuacji). Włochy i Hiszpania plasują się zaraz za nimi.
Od niedawna tak – busy od 2,5 t do 3,5 t podlegają podobnym regulacjom co duże ciężarówki w transporcie międzynarodowym. Muszą mieć licencję i stosować się do ograniczeń kabotażowych. Zatem inspektor w dowolnym kraju UE ma prawo skontrolować busa pod kątem kabotażu i ukarać za naruszenia. Oczywiście w praktyce busy są kontrolowane rzadziej (łatwiej „wmieszać się w tłum” i często uchodzą uwadze), ale ryzyko istnieje. Zwłaszcza państwa, które zaobserwowały zjawisko masowego wykorzystywania busów (np. Francja, Belgia), zaczęły je kontrolować. W Polsce ITD również ma na koncie akcje kontroli dostawczaków. Kierowca busa powinien więc wozić dokumenty tak samo jak kierowca TIR-a – jeśli przewozi ładunki komercyjne. Podsumowując: bus 3,5 t nie jest już „niewidzialny” dla służb. W razie kabotażu bez uprawnień – mandat i konsekwencje będą analogiczne jak dla ciężarówki.
AMG-Trans wypracował solidne metody, by kontrole w różnych krajach nie były problemem, lecz rutyną. Przede wszystkim, nasza firma jest zawsze na bieżąco z przepisami – wiemy, czego wymagają poszczególne państwa (np. jakie formularze, jakie płace minimalne, jakie limity). Przed wysłaniem kierowcy w trasę do konkretnego kraju, upewniamy się, że ma on komplet dokumentów i wiedzę, jak się zachować. Nasi kierowcy są profesjonalnie przeszkoleni, więc podczas kontroli zachowują spokój i współpracują z inspektorem, okazując wszystko co trzeba. Ponadto, AMG-Trans dysponuje wsparciem prawnym – w razie jakichkolwiek wątpliwości lokalnych władz, szybko je wyjaśniamy (często udaje się np. uniknąć mandatu dzięki przedstawieniu brakującego dokumentu faksem lub e-mailem w ostatniej chwili). Nasza reputacja rzetelnego przewoźnika sprawia, że kontrole zazwyczaj kończą się bez naruszeń. Krótko mówiąc: radzimy sobie dzięki przygotowaniu, doświadczeniu i dbałości o szczegóły. Klient może być pewien, że nawet jeśli gdzieś w Europie nasz pojazd zostanie zatrzymany do rutynowej kontroli, to wszystko będzie w porządku, a transport dojedzie na czas.
Niestety nie – choć podstawowe prawo jest wspólne, to interpretacja bywa różna. Przykładowo, kwestia „czy po przewozie cross-trade (międzynarodowym między dwoma obcymi krajami) licznik kabotażowy się zeruje” – w teorii tak, ale różne kraje różnie do tego podchodziły (zapraszamy do artykułu „Kabotaż po cross-trade – czy licznik się zeruje?” po szczegóły). Podobnie jest z drobnymi sprawami: np. tolerancja co do terminu 7 dni (jedni liczą co do godziny, inni „z grubsza do doby”), czy podejście do dokumentów elektronicznych (nie wszędzie inspektor uzna e-CMR w telefonie – czasem woli papier). Są kraje, które nadinterpretują przepisy, wprowadzając własne obostrzenia – np. Francja wymaga zgłoszenia delegowania nawet na pojedynczy kabotaż, choć prawo UE tego nie narzuca bezpośrednio. Inne państwa z kolei przymykają oko na drobne przekroczenia, stawiając na upomnienie zamiast kary. Dlatego tak ważne jest znać specyfikę lokalną. Unia Europejska dąży do harmonizacji praktyk (m.in. poprzez szkolenia dla kontrolerów z różnych krajów), ale w realnym świecie wciąż mamy do czynienia z mozaiką podejść. Dla przewoźnika oznacza to konieczność bycia przygotowanym na najbardziej rygorystyczny wariant w każdym miejscu – wtedy na pewno nigdzie nie będzie problemu.